opiekawniemczech.pl

Jak poradzić sobie ze śmiercią współmałżonka  

Na śmierć nigdy nie ma właściwej pory, zawsze jest trudnym i bolesnym przeżyciem, zawsze też przychodzi zbyt wcześnie. Kiedy jednak przeżyliśmy z kimś całe życie, a po stracie współmałżonka zostajemy sami – wydaje się szczególnie trudna do udźwignięcia.

Na śmierć nigdy nie ma właściwej pory, zawsze jest trudnym i bolesnym przeżyciem, zawsze też przychodzi zbyt wcześnie. Kiedy jednak przeżyliśmy z kimś całe życie, a po stracie współmałżonka zostajemy sami – wydaje się szczególnie trudna do udźwignięcia. 

Poczucie pustki, jaka pozostaje po śmierci bliskiej nam osoby, jest stanem zupełnie naturalnym. Jakkolwiek banalnie to zabrzmi - każdy ból i każda strata potrzebuje przede wszystkim czasu, ale żeby możliwie jak najłagodniej przejść przez ten trudny okres, dobrze jest też rozumieć swoje własne emocje. Warto zdać sobie sprawę, że każdy z nas, by mógł pogodzić się ze stratą kochanej osoby, musi przejść przez okres żałoby, przy czym nie chodzi tu o żałobę symboliczną, która kojarzy się z czarnym ubiorem, ale o tę, która dotyka naszej psychiki. Każdy z nas jest inny, każdy radzi sobie na swój własny sposób, dlatego żeby dojść do równowagi potrzebujemy różnej ilości czasu, ale też zupełnie inaczej reagujemy. Często zresztą działamy intuicyjnie, nie bardzo orientując się co będzie się z nami działo i co jest zupełnie naturalne, a co powinno już budzić niepokój. Obserwując otoczenie możemy zauważyć, że niektórzy z nas usiłują te wszystkie trudne emocje po prostu z siebie wyrzucić, dlatego nieustannie mówią o zmarłym i o tym, co się stało. Inni przeciwnie - zamykają się w sobie i żałobę przeżywają w samotności. Ten okres, choć u każdego przebiega w nieco inny sposób, najczęściej jest długim, podzielonym na przeplatające się ze sobą etapy, procesem. 

Psychiatra Elizabeth Kubler-Ross, zajmująca się problemami umierania i śmierci, wyróżniła i nazwała tych kilka etapów żałoby. Pierwszym z  nich jest zaprzeczenie, podczas którego doświadczamy szoku, pojawia się niedowierzanie i wyparcie. Kolejny etap to faza gniewu i buntu, kiedy to targają nami bardzo negatywne emocje, nierzadko połączone ze złością na zmarłą osobę za to, co nam zrobiła, jak również na okoliczności, na jakie siłą rzeczy zostaliśmy narażeni. Etap trzeci psycholog nazwała „targowanie, negocjacje, pertraktacje” - to jest ten moment, kiedy zaczynamy dążyć do osiągnięcia względnej stabilizacji, coś zyskać, w jakimś sensie samemu ze sobą się porozumieć. Potem jednak pojawia się etap czwarty - depresja, kiedy wchodzimy w stan przygnębienia, obniża się nasze poczucie własnej wartości, pojawia smutek, żal, dotkliwa pustka. Etap piąty, ostatni, to akceptacja zaistniałej sytuacji. To wtedy zaczynamy uspokajać się, godzić ze stratą, z zastałą rzeczywistością, uczyć się nowego życia, w końcu odzyskujemy spokój.  

Te etapy często nie są tak ostro i wyraźnie zarysowane, nierzadko przenikają się ze sobą, mogą pojawiać się w różnej kolejności, zdarza nam się cofać, wracać do punktu poprzedniego. Aby jednak okres żałoby był pełny i skuteczny, czyli umożliwiający zamknięcie za sobą tego bolesnego rozdziału, koniecznie trzeba przejść przez każdą wymienioną fazę. Dopiero wtedy będziemy w stanie na nowo otworzyć się na przeżywanie radości. To jest trudny i wyczerpujący czas, często wyłączający nas z racjonalnego postrzegania zdarzeń, czas szarpania się z emocjami, rozpamiętywania, zadawania mnóstwa pytań, na które zwykle nie potrafimy znaleźć odpowiedzi. Warto pamiętać, że nigdy nie powinniśmy winić się za to, że żałoba trwa zbyt długo. Dzieje się tak, bo widocznie właśnie tyle czasu potrzebujemy. 
Czy można pogodzić się z bólem? Tak, choć niektórzy do końca życia nie odzyskują już właściwej dla siebie energii i radości. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że nie jest to równoznaczne z zapomnieniem o stracie.  

W tym niezwykle trudnym i stresującym dla każdego człowieka okresie, często staramy się radzić sobie sami, szukając ewentualnie wsparcia u bliskich, życzliwych nam osób. Jeśli takie szczęśliwie mamy tuż obok, mamy do nich zaufanie i są chętne służyć nam pomocą, to nie warto się przed tym bronić. Czasem zresztą sama świadomość, że kiedy poczujemy taką potrzebę, to w każdej chwili możemy się do kogoś zwrócić - już jest bardzo cenna i daje coś, co można nazwać stanem emocjonalnego bezpieczeństwa. Oczywiście nie warto niczego robić na siłę, bo jeśli czujemy, że lepiej odnajdujemy się w ciszy i spokoju, z możliwością wsłuchania się w siebie czy choćby swobodnego płaczu, to tak należy robić. Bywają bowiem takie chwile, kiedy kontakt z drugim człowiekiem nas męczy, zwłaszcza jeśli nie chcemy już rozdrapywać rany, a wciąż pojawiają się te same pytania czy nadmierna, chwilami odczuwana jako uciążliwa, troskliwość. Sam płacz jest zresztą ważny, bo zamiast kumulować i tłumić negatywne emocje, lepiej dla psychiki jest je z siebie wyrzucić, wypłakać, a nawet wykrzyczeć. 

Jeśli jednak dojdziemy do takiego punktu, kiedy zaczyna do nas docierać, że nie dajemy rady lub cały proces trwa zbyt długo, warto prosić o pomoc specjalistów. Co prawda starsze osoby wciąż niechętnie myślą o wizytach w poradni psychologicznej czy psychiatrycznej, ale ta tendencja na szczęście zmienia się i temat coraz bardziej przestaje być wstydliwy. Nie bójmy się tego, tym bardziej, że czasem łatwiej jest podzielić się swoimi emocjami z kimś, kto stoi z boku, nie jest w sprawę emocjonalnie zaangażowany, nie ma więc obawy, że emocjonalnie go tym obciążymy. 

O ile psychiatra może wspomóc nas farmaceutykami, które zredukują napięcie, a w razie potrzeby pozwolą też lepiej i efektywniej wypoczywać (żałoba i związany z nią stres często powoduje bezsenność), o tyle dobrze poprowadzona psychoterapia ma za zadanie uporządkować emocje, nauczyć sobie z nimi radzić, odnaleźć się w tej nowej, pełnej obaw i niepewności rzeczywistości. W efekcie przyspiesza to cały proces dochodzenia do emocjonalnej stabilizacji. Psychoterapia może mieć formę indywidualną lub grupową. Indywidualna to rozmowa na linii psychoterapeuta – pacjent. W grupowej mamy możliwość zetknięcia się z ludźmi, którzy doświadczyli traumy podobnej do nas, możemy podzielić się z nimi spostrzeżeniami, opowiedzieć o sobie, o tym, jak wygląda nasza codzienność i co się z nami obecnie dzieje. To także możliwość porozmawiania o obawach i lękach, które pojawiły się, a są nowe, a przede wszystkim uświadomienia sobie, że nie jesteśmy z tym sami, jak również, że to wszystko, co się teraz dzieje jest właściwe dla naszych przeżyć. Warto zresztą wziąć pod uwagę, że kiedy mamy odczucie, że to o czym mówimy dla innych jest w pełni zrozumiałe - pozwala w pełni otworzyć się, a potem temat przepracować.  

Alternatywą dla psychoterapii może być grupa wsparcia, na przykład jedna z tych, jakie funkcjonują przy ośrodkach pomocy psychologicznej i przy fundacjach. Dziś można je także znaleźć w Internecie, między innymi na forach czy różnego typu serwisach, głównie o tematyce psychologicznej. Rola terapeutyczno-pomocnicza tych ostatnich jest – wbrew pozorom - ogromna. Ludzie, zwykle anonimowo, dzielą się swoimi przeżyciami, wzajemnie się wspierają, a kiedy już osiągną ten etap, to zaczynają innym tłumaczyć to, czego sami w przeszłości doświadczyli, a co dla osób, które są na samym początku drogi, bywa zupełnie niezrozumiałe.  

Żałoba zawsze jest czasem emocjonalnie bardzo trudnym, ale z każdego doświadczenia możemy czerpać wiedzę o sobie samych i doświadczenie. To od nas i naszej dojrzałości zależy, w jaki sposób przez niego przejdziemy i czy damy sobie szansę, czy zupełnie się pogrążymy. Oczywiście tu nie da się niczego przyspieszyć, ale też w pewnym momencie trzeba otworzyć się na zmiany i nauczyć żyć od nowa, w przeciwnym razie nigdy nie dojdziemy do takiego punktu, kiedy poczujemy, że jesteśmy gotowi na normalność. Pogodzić się wcale nie znaczy zapomnieć, ale umieć cieszyć się tym, co wciąż przed nami i co daje perspektywę na radość w codzienności. Początkowo może być to nieśmiała próba sprawiania sobie drobnych przyjemności, umiejętność dostrzegania tego, co dzieje się dookoła, aby ostatecznie przerodzić się w umiejętność sięgania po własne szczęście. Pomimo ogromnej i bolesnej straty naprawdę warto jeszcze o siebie zawalczyć, przy czym zrobić to zarówno dla siebie samych, jak i dla swoich bliskich, którym przecież wciąż na nas zależy i którzy nadal nas potrzebują. 

Podobne artykuły

Jak pielęgnować pacjenta z osteoporozą

Praca opiekuna osoby starszej wymaga od nas indywidualnego podejścia do każdego podopiecznego i powinna uwzględniać wszelkie ograniczenia oraz choroby, z którymi musi się mierzyć, zarówno dotyczące jego fizyczności, jak i sfery psychicznej. Nie inaczej jest w przypadku seniorów dotkniętych osteoporozą.

Czytaj więcej

Jak pomagać w zesztywniającym zapaleniu stawów kręgosłupa?

Zesztywniające Zapalenie Stawów Kręgosłupa (ZZSK), jest chorobą należącą do grupy schorzeń przewlekłych, o podłożu zapalnym, choć jej etiologia i proces powstawania, nie zostały do końca poznane. W ZZSK, stanem zapalnym objęte są stawy krzyżowo- biodrowe, stawy kręgosłupa, ale także więzadła oraz tkanki występujące w obrębie kręgosłupa.

Czytaj więcej